poniedziałek, 17 czerwca 2013

Rozdział czwarty




     Siedział zamyślony na końcu korytarza, wystukując na blacie tylko mu znaną melodię. Udawanie radości jest niemal że wyczynem. Nie musiał tego robić, ale sumienie mu nakazywało. Teraz tego nie robił. Cierpienie i ból przebiło się przez cienką, niezauważalną warstwę. Czekał w zniecierpliwieniu, patrząc na drzwi sali operacyjnej, jakby to miało cokolwiek przyspieszyć. Nagle drzwi się otworzyły, wyłaniając postaci wyczerpanych lekarzy.
- Co z nią? - nutka niecierpliwości była wyraźna w jego aksamitnym głosie.
- Jest duża szansa, że będzie widzieć..

        Już nic więcej nie musiał wiedzieć, opadł na sofę, jak gdyby jego mięśnie odmówiły posłuszeństwa. Lekki, niemal niewidoczny uśmiech pojawił się na jego twarzy. Nic więcej nie potrzebował do szczęścia. Jego szczęściem była ona.
Zostawili ich samych. Jocelyn miała opaskę na oczach, żeby nie podrażnić zbyt instensywnym światłem. Mimo zmęczenia na jej twarzy zagościł uśmiech.
- Może się udać.
Usiadł obok niej na łóżku, otulił ją swoim ramieniem i tak zasnęli, zmywając zmęczenie ostatnich tygodni.
Widziała jego oczy koloru mlecznej czekolady, wypełnione radością i miłością. Jego idealne kości policzkowe, na których pojawił się lekki zarost. Jego perfekcyjnie wykrojone malinowe usta, ułożone do pocałunku. Nie lubił swoich ust, co było niezrozumiałe. Usta, które uśmiechały się w ten, tylko dla niej znany sposób. Potem już nic nie widziała, znów czarny obraz...

     To był tylko sen, jednak czuła, że coś jej przeszkadza w zobaczeniu rzeczywistości. Poruszyła się nerwowo, zaciskając swoje drobne piąstki w nierozrywalnym uścisku.
- Zayn, co ja mam na oczach? Zdemij to, mi to przeszkadza.
- Musisz to mieć, coś się dzieje?
- Skąd mam wiedzieć, skoro nic nie widzę..
- Hej spokojnie, niedługo się tego pozbędziesz, obiecuję.
Uspokoiła się, tylko on potrafił to uczynić. Wystarczył jeden dotyk, a cały niepokój mijał.


___________________________________________________________
KOMENTUJCIE!

niedziela, 2 czerwca 2013

Rozdział trzeci



       Od tamtej pory minął tydzień, ciężki tydzień. Dowiedziała się, że jej siatkówkę da się jeszcze zoperować, źrenice mają szansę ujrzeć światło dzienne, liczy się tylko czas i odwaga. To będzie trudna operacja. Wypisali ją do domu, na krótko, żeby oswoiła się z tą myślą. Zabieg nie da jej 100% pewności powrotu do zdrowia, jest dodatkowo duże ryzyko, lecz trzeba próbować.
    W domu czuła się nieswojo, jakby była w obcym miejscu. Zayn nie odstępował jej na krok, przyjaciele chcieli dać im trochę prywatności, a rodzina? Rodzina wyjechała. Tak poprostu. Przerosło to ich, nie pomyśleli o tym co poczuje Jocelyn jak się dowie. Do tej pory kochająca rodzina, a gdy wystąpił ogromny problem z córką, odwrócili się od niej. Z rodziną dobrze tylko na zdjęciach. Jedynie Vivienne przy niej została. Vivienne - siostra Jocelyn, była jej najlepszą przyjaciółką, kochała ją ponad wszystko. To ona dowiadywała się o wszystkim jako pierwsza. Pierwszy chłopak, pierwsze złamane serce, to ona dowiedziała się o Zaynie, miłości jej życia, która teraz została poddana próbie.
Jocelyn nie wytrzymywała nerwowo, ją też to przerastało, ale ona nie mogła uciec. Jedyną osobą, która niezależnie od wszystkiego potrafiła ją uspokoić był Zayn. Często krzyczała, rzucała się, opadała bezsilnie na podłogę, nie wiedząc gdzie dokładnie jest. Chłopak był przy niej w tych trudnych momentach, nie poddawał się. Kochał ją ponad wszystko, dla niego dalej była tą jedyną. Poza tym nic się nie zmieniła, jest tak jak dawniej. Może oprócz jednego, nie uśmiecha się. Nie uśmiechnęła się ani razu od momentu obudzenia ze śpiączki. Jej śmiech nie wypełnia mieszkania tym cudownym dźwiękiem, nie wypełnia GO. Jej uśmiech był czymś cudownym, potrafił rozpogodzić, czasem nawet wkurzyć, niewątpliwie był wyjątkowy. Nie dopuszcza do siebie myśli, że już nigdy go nie usłyszy. On jest jak nałóg. Jeśli go nie słyszysz , usychasz, jak roślina bez wody.
Spędzili ze sobą trzy dni. Trzy dni na poznanie siebie, na przyjęcie do wiadomości konsekwencji złej operacji, próbowali cieszyć się swoją bliskością. Ostatniej nocy kochali się. Dla niej to było nowe przeżycie, wszystko odczuwała kilka razy intensywniej. Można by to nazwać jej drugim pierwszym razem. Rano byli strzępkiem nerwów, z resztą nie tylko oni. W szpitalu siedzieli już wszyscy przyjaciele, przebierający nerwowo palcami.
- Boję się.
- Wszystko będzie dobrze, jestem przy tobie.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też, tylko nie mów tego jakbyś mówiła to po raz ostatni. Wszystko się uda zobaczysz.

niedziela, 26 maja 2013

Rozdział drugi



          Siedział skulony pod ścianą i jedynie powtarzał w kółko to samo - ' niech to nie dzieje się naprawdę'. To był dla niego cios poniżej pasa. Czuł się winny za wszystko. To przez niego znalazła się w tym samochodzie. Jechała do niego. Auto wpadło w poślizg i skończyło na poboczu. Jocelyn uderzyła głową z dużą siłą. Straciła wzrok... Gdyby nie ich spotkanie, nigdy do tego by nie doszło. To wszystko była jego wina. " Muszę być twardy, dla niej. Ona mnie potrzebuje " prowadził swój wewnętrzny monolog. Dlaczego to zdarzyło się właśnie jej?!
- Możecie zostawić mnie z Zaynem samych? Proszę.
Posłuchali się jej, nie widziała ich twarzy, tych załamanych, pełnych bólu twarzy.
- Zayn, podejdź do mnie - szukała go wymachując rękami w powietrzu z widoczną paniką.
Nastała głucha cisza, dźwięcząca w uszach jak cymbałki.
- Odezwij się proszę, nie widzę co czujesz. To jest cholernie wkurzające wiesz...? Już nigdy cię nie zobaczę, twoich oczu, uśmiechu, tego jak się wkurzałeś albo jak siedziałeś w skupieniu..
- Przestań, nigdy nie mów nigdy. Wyciągnę cię z tego rozumiesz? Nie pozwolę ci, tylko proszę cię, nie załamuj się, bo wtedy ja też się posypię... - nachylił się nad nią i musnął jej usta.
Wszystkie jej zmysły były wyczulone. Poczuła jego usta na swoich. Dziwne uczucie, przeżyć pierwszy pocałunek po raz kolejny. Te pulsujące wargi, chcące przekazać wszystkie emocje, cały ból i przerażenie. Tak to właśnie czuła. Kochała go, mocno, jak nikogo innego na świecie, ale zdawała sobie sprawę, że teraz wszystko się zmieni. Utrata wzroku jest pewnego rodzaju barierą. Cholernie się tego bała.
Była zmęczona tymi wszystkimi badaniami, robili je całymi dniami. A najgorsze było to, że nic jej nie chcieli powiedzieć.
- Wszystko będzie dobrze. Znajdą jakiś sposób, zobaczysz.
- Ale dlaczego nic mi nie mówią?
- Może chcą się upewnić, nie chcą mówić bez pokrycia. Niedługo powiedzą - pocieszał ją chłopak.
- Nawet nie wiesz ile bym dała, żeby cię teraz zobaczyć, przestudiować odcień twoich oczu, czy choćby zobaczyć co czujesz. Jeśli cię o to spytam, to i tak mi nie odpowiesz szczerze... - po raz kolejny nastała cisza.
- Czuję się okropnie, cholernie się boję, to mnie przerasta. Dzisiaj mają odcień gorzkiej czekolady, niezbyt przyjemny widok.
- Dziękuję. - Wiele to dla niej znaczyło.

czwartek, 16 maja 2013

Rozdział pierwszy




    Leżała w szpitalu już dwa tygodnie. Zayn nie opuszczał jej nawet na chwilę. Nie wiedział jeszcze co się stało. Nie poznał gorzkiego smaku prawdy. Po dwóch tygodniach Jocelyn przebudziła się i jawa nie różniła się niczym od snu. Wokół niej zbiegło się sporo lekarzy, rodzina i on. Zalewali ją masą pytań, jedni płakali, inni się cieszyli, lecz dla niej nic się nie liczyło. Ważne było to, że nie widziała ich twarzy. Dobiegał do niej tylko irytujący wręcz szmer, choćby najmniejszy hałas. Leżała na łóżku zalewając się łzami. Jedyne co zdołała wykrztusić "Nic nie widzę..."

      I nagle zdała sobie sprawę, że to już koniec. Że już nigdy nie będzie tak jak dawniej. Nie zobaczy uśmiechniętych jak i zapłakanych twarzy bliskich jej osób. Nie zobaczy oczu Zayna, tych oczu, które tak na nią działały. Dałaby wszystko, żeby go teraz ujrzeć. Chłopak złapał ją za rękę, szlochając jak małe dziecko. Lecz ona nie mogła tego zobaczyć. Jedyne co w tej chwili czuła to pustkę.
Lekarze złapali za łóżko i wywieźli ją w trybie natychmiastowym na badania. Wiedzieli jedno, jest naprawdę ciężko. Wypuścili ją późną nocą, wyczerpani. Najgorsze dopiero przed nimi. Jak powiedzieć o tym rodzinie? Wszyscy byli załamani, a ona z kamienną twarzą leżała w bezruchu. Próbowała za wszelką cenę odzyskać obraz na świat. Wszystko na marne. Po raz kolejny tego feralnego dnia zalała się łzami. Co teraz zrobi...




niedziela, 12 maja 2013

Prolog



    Masz 18 lat jesteś inteligentną dziewczyną o niebywałej, ale unikalnej urodzie. Mieszkasz w Wielkiej Brytanii, gdzie jest twój rodzinny dom, lecz postanawiasz przeprowadzić się do przyjaciółki, niedługo idziesz do collegu. Myślisz, że już szczęśliwsza być nie możesz, że masz wszystko czego kiedykolwiek pragnęłaś. Masz cudownego chłopaka, kochającą rodzinę. Cieszysz się z życia, lecz nic o nim nie wiesz. Nie wiesz, że życie lubi płatać figle. W jednej sekundzie tracisz wszystko, co miałaś. Nie ma już nic, pozostaje tylko pustka, czarny, doprowadzający do szału obraz....

Bohaterowie





Jocelyn Brooks


 
Zayn Malik

 
Vivienne Brooks


Prolog niebawem ^^