niedziela, 2 czerwca 2013
Rozdział trzeci
Od tamtej pory minął tydzień, ciężki tydzień. Dowiedziała się, że jej siatkówkę da się jeszcze zoperować, źrenice mają szansę ujrzeć światło dzienne, liczy się tylko czas i odwaga. To będzie trudna operacja. Wypisali ją do domu, na krótko, żeby oswoiła się z tą myślą. Zabieg nie da jej 100% pewności powrotu do zdrowia, jest dodatkowo duże ryzyko, lecz trzeba próbować.
W domu czuła się nieswojo, jakby była w obcym miejscu. Zayn nie odstępował jej na krok, przyjaciele chcieli dać im trochę prywatności, a rodzina? Rodzina wyjechała. Tak poprostu. Przerosło to ich, nie pomyśleli o tym co poczuje Jocelyn jak się dowie. Do tej pory kochająca rodzina, a gdy wystąpił ogromny problem z córką, odwrócili się od niej. Z rodziną dobrze tylko na zdjęciach. Jedynie Vivienne przy niej została. Vivienne - siostra Jocelyn, była jej najlepszą przyjaciółką, kochała ją ponad wszystko. To ona dowiadywała się o wszystkim jako pierwsza. Pierwszy chłopak, pierwsze złamane serce, to ona dowiedziała się o Zaynie, miłości jej życia, która teraz została poddana próbie.
Jocelyn nie wytrzymywała nerwowo, ją też to przerastało, ale ona nie mogła uciec. Jedyną osobą, która niezależnie od wszystkiego potrafiła ją uspokoić był Zayn. Często krzyczała, rzucała się, opadała bezsilnie na podłogę, nie wiedząc gdzie dokładnie jest. Chłopak był przy niej w tych trudnych momentach, nie poddawał się. Kochał ją ponad wszystko, dla niego dalej była tą jedyną. Poza tym nic się nie zmieniła, jest tak jak dawniej. Może oprócz jednego, nie uśmiecha się. Nie uśmiechnęła się ani razu od momentu obudzenia ze śpiączki. Jej śmiech nie wypełnia mieszkania tym cudownym dźwiękiem, nie wypełnia GO. Jej uśmiech był czymś cudownym, potrafił rozpogodzić, czasem nawet wkurzyć, niewątpliwie był wyjątkowy. Nie dopuszcza do siebie myśli, że już nigdy go nie usłyszy. On jest jak nałóg. Jeśli go nie słyszysz , usychasz, jak roślina bez wody.
Spędzili ze sobą trzy dni. Trzy dni na poznanie siebie, na przyjęcie do wiadomości konsekwencji złej operacji, próbowali cieszyć się swoją bliskością. Ostatniej nocy kochali się. Dla niej to było nowe przeżycie, wszystko odczuwała kilka razy intensywniej. Można by to nazwać jej drugim pierwszym razem. Rano byli strzępkiem nerwów, z resztą nie tylko oni. W szpitalu siedzieli już wszyscy przyjaciele, przebierający nerwowo palcami.
- Boję się.
- Wszystko będzie dobrze, jestem przy tobie.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też, tylko nie mów tego jakbyś mówiła to po raz ostatni. Wszystko się uda zobaczysz.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz